Co ma wspólnego fundusz z parasolem

Co ma wspólnego fundusz z parasolem

Rynek kapitałowy działa płynnie tylko wtedy, kiedy jednocześnie znajduje się ktoś, kto chce sprzedać akcje i ktoś, kto chciałby je kupić. Obaj gracze decydują się na te ruchy w przeświadczeniu, że uda im się na nich zyskać, a to właśnie ta druga strona poniesie stratę – pozbywając się cennych akcji, albo kupując takie, których emitentom będzie się wiodło coraz gorzej. Przedmiotem obrotu są jednak te same papiery, nietrudno się więc dziwić, że wielu początkujących inwestorów uważa to za dziwne, że niemal za każdym razem równie profesjonalni analitycy przewidują jednocześnie i wzrosty i spadki.

Rozwiązaniem, które nasuwa się jako pierwsze, byłoby zaangażowanie kilku maklerów, z których każdy wróżyłby odrobinę co innego. Można też, nie znając się kompletnie, lokować kapitał w najmniej związane ze sobą branże, a wtedy nieurodzaj w jednym sektorze zrekompensują nam zyski z drugiego. Takie zróżnicowanie uznawane jest za rozsądne, dlatego też zasłużyło na nadanie mu mądrze i obco brzmiącego określenia dywersyfikacja.

 

W pojedynkę możemy sobie więc dywersyfikować, ale tylko na tyle, na ile starczy nam pieniędzy i czasu na analizowanie coraz to nowszych gałęzi i spółek – uciążliwość takiego modelu dostrzeżono już jednak w XVIII wieku, a dyskomfort ukrócił wtedy pierwszy na świecie fundusz inwestycyjny. Założył go w 1774 r. holenderski kupiec, a do czasu oswojenia się z tym pomysłem zagranicą upłynąć musiało prawie 100 lat.

 

Fundusz inwestycyjny polega na wspólnym lokowaniu środków przez wiele osób, przedsiębiorstw, a nawet miast czy związków wyznaniowych, w jeden, zarządzany przez grupę specjalistów, portfel aktywów. W tej grupie mogą być na przykład akcje, obligacje, różne instrumenty finansowe, ale też nieruchomości i najrozmaitsze alternatywne dobra, jak chociażby obrazy czy kostiumy wykorzystywane w teledyskach przez Madonnę.

 

Taki zakres nazywamy obszarem inwestycji i można rozpatrywać go również przez pryzmat lokalizacji emitentów czy ich wybranych cech – są przecież inwestorzy, którzy zamiast inwestować w rodzimy przemysł wydobywczy wolą wydobycie w Azji, a są tacy, dla których bogacenie się na wyzysku pracujących w skrajnej nędzy robotników jest nie do przyjęcia. Chyba najbardziej jaskrawym zestawem mogłyby być wysokodochodowa lokata w przemysł zbrojeniowy i stabilna, ale mniej atrakcyjna inwestycja w sektorze produkcji ekologicznej odbywającej się zgodnie z zasadami sprawiedliwego handlu.

 

Kluczowy więc dla wyboru typu funduszu będzie tzw. inwestycyjny cel. Jak widać po różnorodności oferty, polityka, jaką kierują się zarządzający, może mieć bardzo odmienny charakter – od unikających ryzyka inwestycji nastawionych na niewysoki, ale pewniejszy zysk, po te nazywane jako najbardziej agresywne. Tzw. fundusze agresywnego wzrostu za cel stawiają sobie jak największy wzrost wartości kapitału, kierują więc środki wprost do szybko rozwijających się spółek, albo do ich przeciwności, czyli spółek nieoszacowanych, którym nie wiedzie się teraz najlepiej.

 

Takich rodzajów jest nawet kilkanaście – w opozycji do tych agresywnych podać można fundusze rynku pieniężnego, których niższe dochody uzyskiwane są dzięki zakupom bonów skarbowych czy średniookresowych obligacji rządowych. Można też różne typy pomieszać, a taką mieszaniną jest na przykład fundusz zrównoważony, czyli taki, w którym za 60 proc. kapitału nabywane są akcje, a za 40 proc. obligacje. Ciekawy typ to też fundusz łącznej stopy zwrotu – jest właściwie taki, jak zrównoważony, ale proporcja akcji do obligacji może podlegać zmianom, co daje szybsze możliwości reakcji na odwrócenie się koniunktury, a więc i trochę większe szanse na zarobek. Na rynku funkcjonują również fundusze globalne, czyli takie, które mogą inwestować wszędzie i fundusze międzynarodowe, które w swoich portfelach mogą mieć najróżniejsze papiery wartościowe, byle nie były one polskie. Jak w przypadku każdego zagranicznego biznesu, ryzykiem, które się z nimi wiąże, jest ryzyko walutowe.

 

Wspomniane już fundusze, które zasilają kapitałem tylko wybrane sektory, nazywa się intuicyjnie branżowymi – z definicji nie są specjalnie bezpieczne, bo jeśli uprzemy się wyłącznie na jeden dział gospodarki, krach na tym rynku, pogrąży naszą lokatę w całości. Są branże, które rozwijają się bardzo stabilnie i prawie niezależnie od ogólnej kondycji finansowego sektora, zawsze warto jednak portfel zróżnicować, a przy użyciu słowa-klucza, nawet go zdywersyfikować. Takim rozwiązaniem, ale na szerszą skalę, są między innymi fundusze parasolowe, które specjaliści od dywersyfikacji lubią też nazywać umberllowymi. Umberllowe zdywersyfikowane fundusze to takie, które mają wydzielone poszczególne subfundusze, a te mogą być już i międzynarodowe i krajowe, branżowe, zrównoważone, a nawet agresywne. Parasolowy pomysł daje też możliwość optymalizacji podatkowej, bo kiedy w jednym subfunduszu pojawia się strata, a w drugim zysk, opodatkowana jest tylko różnica.

 

Chociaż parasolka budzi na ogół raczej neutralne skojarzenia, Mark Twain miał o połączeniu kategorii finansisty i parasola nienajlepsze zdanie – bankier to ktoś, kto pożycza ci parasol, kiedy świeci słońce, ale chce go z powrotem w chwili, gdy zaczyna padać. Gdyby jednak Tomek Sawyer był postacią pokolenia Y, zamiast nasłuchiwać szumu drzew, płaciłby ze swojego internetowego konta za nowe aplikacje, świadomość pieniądza mając poniekąd we krwi.
 

Na zagranicznym rynku znaleźć można już spore fundusze inwestujące w dzieła sztuki. Obraz Moneta „Kobieta z parasolką” zaliczałby się teoretycznie do aktywów o bardzo wysokiej cenie i długim horyzoncie inwestycji, o ile paryskie muzeum chciałoby się go kiedykolwiek pozbyć.

 

autor: Weronika Aleksandra Kosmala – analityk finansowy Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego GTF Sp. z o.o.

Biometryczni klienci Banku BPH

Biometryczni klienci Banku BPH

Klienci Banku BPH mogą potwierdzać swoją tożsamość za pomocą identyfikacji biometrycznej. Zamiast podawać pracownikowi banku dowód osobisty, przykładają palec do specjalnego czytnika. Bank pochwalił się, ile osób korzysta z takiego rozwiązania.

 

W raporcie wynikowym po pierwszym kwartale 2015 roku znajduje się informacja, że identyfikacji biometrycznej używa 146 tys. osób. Bank podaje też, że cieszy się ona coraz większym zainteresowaniem. Jeśli tę liczbę zestawimy z liczbą prowadzonych przez bank ROR-ów, to okaże się, że z biometrii korzysta co trzeci posiadacz konta. Na koniec pierwszego kwartału bank prowadził 428 tys. kont osobistych. Oczywiście takie zestawienie liczb należy traktować jedynie poglądowo.

 

sxc.hu, eljefe79

 

Bank BPH ma bowiem znacznie większą bazę klientów. Nie podaje dokładnie ilu, ale w ubiegłym roku miał w bazie zarejestrowanych około miliona. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że część z nich to osoby spłacające kredyty gotówkowe czy posiadacze kart kredytowych. Mogą to być więc osoby, które swoje konta pierwszego wyboru mają w innych bankach, a do BPH trafiły tylko „przy okazji”. Pamiętajmy, że przed laty Bank BPH został połączony z GE Money, który specjalizował się w consumer finance.

 

Biometria w oddziałach Banku BPH opiera się na technologii Finger Vein. Czytniki skanują układ naczyń krwionośnych klienta, a nie jego odciski palców. Oznacza to, że odcięty przez złodzieja palec jest bezużyteczny, bo nie krąży w nim krew. Technologia ta jest jednym z najlepszych zabezpieczeń biometrycznych, bo każdy człowiek posiada unikalny system naczyń krwionośnych (nawet bliźniacy). Żeby skorzystać z tej formy identyfikacji należy zarejestrować swoje dane z bazie biometrycznej. Rejestracja trwa chwilę, bo polega tylko na przyłożeniu palca do czytnika.

 

W Polsce biometria to wciąż nowość, ale są rynki gdzie to rozwiązanie używane jest powszechnie. Tak jest na przykład w Japonii, gdzie z biometrii korzysta większość klientów. Co ciekawe, rozwiązania biometryczne wprowadzono tam po to, by ukrócić oszustwa dotyczące wypłat z bankomatów. Dzięki zastosowaniu identyfikacji biometrycznej w bankomatach, udało się znacznie ograniczyć to zjawisko.

 

Na naszym rynku bankomaty biometryczne pojawiły się już kilka lat temu za sprawą banków spółdzielczych. Nowe maszyny wystawia obecnie firma ITCard, która chce do końca tego roku wyposażyć 2400 swoich bankomatów w technologię biometryczną. Dziś bankomaty biometryczne można już spotkać w sklepach sieci Biedronka, Carrefour oraz Intermarché czy placówkach kilku banków. Niedawno pojawiły się też w warszawskim metrze.

 

Z biometrii korzysta też Getin Bank. Czytniki zainstalowane są między innymi w Getin Pointach, czyli samoobsługowych placówkach banku. O tym, jak zarejestrowałem swoje dane w bazie biometrycznej pisałem przy okazji testowania jednej z takich placówek. Poprosiłem Getin Bank o podanie informacji, ilu klientów korzysta z technologii biometrycznej, ale nie chciał mi podać danych. Najprawdopodobniej jest to więc niewielki odsetek.

 

w.boczon@bankier.pl

 

Ostatni dzwonek na konto z moneybackiem od Banku BPH

Ostatni dzwonek na konto z moneybackiem od Banku BPH

Dobiega końca promocja „Pieniądze Cię lubią” w Banku BPH. W jej ramach bank zwraca posiadaczom konta „Lubię to!” 3 proc. od kwoty wydanej na zakupach kartą. Osoby, które jeszcze dziś założą rachunek, będą mogły odzyskać w ciągu roku nawet 600 zł.

 

Promocja trwa do 30 czerwca 2015 roku, więc to ostatni moment na skorzystanie z oferty. Osoby, które zdążą założyć rachunek będą korzystać z moneybacku przez kolejne 12 miesięcy. W ramach promocji „Pieniądze Cię lubią” można odzyskać 3 proc. wydanej kartą kwoty, maksymalnie 50 zł miesięcznie i 600 zł rocznie. Jak na dzisiejsze warunki rynkowe to dużo. Dodatkowo bank płaci jednorazowo nagrodę pieniężną 50 zł za otwarcie limitu w koncie.

 

 

Z promocji mogą skorzystać osoby, które nie posiadały konta w Banku BPH od 1 stycznia 2015 roku. Samo konto pozostanie w ofercie, ale klienci którzy zdecydują się na jego założenie od jutra, nie będą już objęci moneybackiem. Z naszych informacji wynika, że bank na razie nie planuje przedłużać promocji.

 

Samo konto jest bezwarunkowo bezpłatne, ale z kartą związana jest opłata w wysokości 6 zł miesięcznie. Można jej uniknąć dokonując 4 dowolnych transakcji bezgotówkowych w miesiącu. Dodatkowym atutem jest brak opłat za wypłaty z obcych bankomatów na terenie kraju.

 

Po obniżkach opłat interchange konta z moneybackiem to białe kruki. Niedawno rachunek pozwalający uzyskać zwrot od zakupów internetowych wycofał z oferty BNP Paribas Bank. W jego miejsce pojawiło się Konto Aktywna Pensja, którego główną zaletą jest wysokie oprocentowanie środków. Zwrot do 10 proc. wydatków poniesionych na paliwo oferuje wciąż Toyota Bank, ale warunki promocji są bardzo wyśrubowane.

 

Osoby korzystające z płatności mobilnych BLIK mogą jeszcze  skorzystać z promocji w Banku Millennium. Do odzyskania jest nawet 10 proc., maksymalnie 360 zł. Większość banków zdecydowała się jednak zakończyć promocje polegające na zwrocie określonego procentu od obrotów kartą.

mBank zapłaci allegrowiczom 500 zł

mBank zapłaci allegrowiczom 500 zł

Ruszyła nowa odsłona promocji mBanku i serwisu aukcyjnego Allegro. Do zgarnięcia jest 500 zł za założenie konta i spełnienie kilku dość prostych warunków. Promocja kierowana jest do nowych klientów mBanku, czyli osób które w tej chwili nie posiadają tam konta.

 

Z regulaminu wynika, że w promocji mogą brać udział także te osoby, które dopiero co zamknęły konto. Nie ma w tym przypadku kilkunastomiesięcznego okresu karencji. „Przez nowego Klienta Banku dla potrzeb niniejszej Promocji rozumie się osobę fizyczną o pełniej zdolności do czynności prawnych, która w dniu przystąpienia do promocji nie jest stroną umowy z Bankiem na mocy której Bank prowadzi na jej rzecz indywidualny lub wspólny rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy”. Promocja potrwa do 26 lipca, więc czasu nie zostało dużo.

 

mBank

 

Żeby uzyskać wspomniane 500 zł trzeba spełnić trzy warunki. W pierwszym etapie trzeba założyć konto, a w systemie transakcyjnym mBanku aktywować mOkazję o nazwie „mOkazja za mTransfer mobilny”. Następnie należy zainstalować aplikację mobilną Allegro i aktywować usługę mTransfer mobilny. Po wykonaniu za jej pomocą pierwszych zakupów na dowolną kwotę, bank wypłaci allegrowiczowi 100 zł.

 

W kolejnym etapie można zgarnąć dwie stówki. Będą one jednak rozłożone na 10 rat po 20 zł. Premia w wysokości 20 zł będzie wypłacana za każdym razem, kiedy klient zrobi na Allegro zakupy na kwotę co najmniej 100 zł (włącznie z kosztami przesyłki). Ma na to czas 5 miesięcy od momentu przystąpienia do promocji. Żeby odzyskać całe 200 zł, musi wydać na zakupach łącznie 1000 zł.

 

Kolejne 200 zł można zarobić płacąc kartą debetową za zakupy. W tym przypadku premia w wysokości 20 zł będzie naliczana za każdą płatność kartą powyżej 100 zł. Żeby uzyskać pełny zwrot w wysokości 200 zł, trzeba dokonać 10 transakcji po 100 zł, czyli wydać kartą 1000 zł. Jest na to 5 miesięcy czasu.

 

Warunki promocji są stosunkowo proste do spełnienia, zwłaszcza jeśli często kupujemy na Allegro, a z rachunku zamierzamy korzystać aktywnie. Samo eKonto mobilne jest bezpłatne, a z kartą płatniczą wiąże się opłata warunkowa w wysokości 4 zł. Można jej uniknąć wykonując transakcje na 200 zł miesięcznie. Bezpłatne są wszystkie przelewy elektroniczne, a do dyspozycji jest sieć bankomatów BZ WBK, Euronetu i PlanetCash.

 

w.boczon@bankier.pl

 

 

autor: Wojciech Boczoń

Belka o przewalutowaniu: Węgry musiały to zrobić, a Polska nie

Belka o przewalutowaniu: Węgry musiały to zrobić, a Polska nie

Prezes NBP Marek Belka przemawiał w środę w Sejmie. Prezentował posłom sprawozdanie z działalności banku centralnego w 2014 r. Mówił też m.in. o kredytach frankowych w Polsce i na Węgrzech oraz kondycji polskiego sektora bankowego.

 

Belka o przewalutowaniu kredytów frankowych: Węgry musiały to zrobić, Polska nie

 

– Często jest taka zbitka myślowa – „no proszę bardzo – na Węgrzech mogli? Mogli. Udało się? Udało. Otóż na Węgrzech kredyty we frankach miały większy udział w PKB –  mówił prezes NBP Marek Belka w środę w Sejmie. Chcę zwrócić uwagę na to, że na Węgrzech w październiku 2006 r. było to mniej więcej na tym samym poziomie co w Polsce, mniej więcej 4%. Od tego czasu, mimo spadków stóp procentowych na świecie, na Węgrzech stopy procentowe od kredytów frankowych wzrosły do 6,3% pod koniec 2014 r. W Polsce natomiast spadły do 1,7%. To zasadnicza różnica – banki na Węgrzech zachowywały się całkowicie odmiennie niż w Polsce – powiedział.

 

Jakie to ma znaczenie? Otóż ci, którzy zdecydowali się na przewalutowanie z franków na forinty paradoksalnie zaczęli płacić niższe stopy procentowe. Wyobrażacie to sobie państwo? – pyta Belka. – Na Węgrzech stopy procentowe we frankach były nawet lekko wyższe niż w forintach. No u nas to jednak nie ma porównania. Co to znaczy? To znaczy, że ten frankowicz, który przewalutował na forinty, miał same korzyści. W Polsce niekoniecznie, w Polsce po przewalutowaniu rata może wzrosnąć.

 

Druga rzecz, o której warto pamiętać, to jak się zachowywały banki na Węgrzech i w Polsce. Otóż w Polsce kredyty dla gospodarstw domowych w latach 2009-15 wzrosły o 65%. Na Węgrzech zaś spadły o 31%. Dla firm w Polsce wzrosły o 24%, a na Węgrzech spadły o 31% – dodał prezes NBP.

 

To, co zrobili Węgrzy, było konieczne z każdego punktu widzenia, ale też zapłacili za to zasadniczym spadkiem akcji kredytowej. W Polsce ani jeden, ani drugi czynnik nie wystąpiły. Ośmielam się powiedzieć, że na Węgrzech problem kredytów frankowych był problemem makroekonomicznym, społecznym. Nie można było tego nie zrobić. W Polsce to taki problem nie jest, a jeżeli jest, to tylko dlatego, że jest to w interesie określonej grupy społecznej, a poza tym zbliżamy się do wyborów, więc trzeba coś ludziom rzucić. Niestety, może być to niedobre, a jak będzie bardzo niedobre, to tylko za to zapłacimy – dodał. Czytaj więcej…

 

Belka: System bankowy w Polsce powinien być udomowiony

 

Prezes NBP Marek Belka zadeklarował w środę w Sejmie, że jest zwolennikiem „udomowionego” systemu bankowego. „Udomowienie” nie oznacza tego samego co „polonizacja”. W przypadku „udomowienia”, mówił, nie liczy się, kto jest właścicielem banku, ale, gdzie jest główna siedziba.

 

– Ja jestem zwolennikiem udomowienia banków i o tym mówiłem wielokrotnie. I jednocześnie moja postawa była no nie taka jednoznaczna i entuzjastyczna, bo wiem iż to ze bank jest krajowy a nie zagranic wcale go nie immunizuje od ryzykownych, nadmiernie ryzykownych zachowa. Wręcz przeciwnie. Kryzys węgierski rozpoczął się od tego, jak ich rodzimy bank OTP stracił finansowanie na rynku. Na Łotwie największym bezpośrednim triggerem, który spowodował kryzys był upadek jedynego łotewskiego banku – powiedział.

 

– Nie jest wcale powiedziane, że gdyby nasze banki miały jakieś problemy, to czy wśród tych których problemy byłyby największe, nie byłoby szeregu banków krajowych. Tam by się już nikt nie mógł dorzucić jak tylko minister finansów, czyli my – dodał. Czytaj więcej…

Belka o bankach w Polsce: Ogon nie macha psem

 

W obrazowych słowach Marek Belka opisał sytuację polskiego sektora bankowego. Przemawiając dziś w Sejmie, prezes NBP zauważył, że instytucje te w Polsce nie przyjmują tak dużych rozmiarów jak w USA czy Europie Zachodniej.

 

– Nasze banki są inne niż banki na świecie, z jednego podstawowego powodu. Ostatnio wypowiedziałem się tak kolorowo, że „w Polsce ogon nie macha psem”. W Polsce banki nie są tak przerośnięte, że nie machają gospodarką realną. A w dużej mierze nasza gospodarka, nasze firmy korzystają z kredytu bankowego w sposób umiarkowany. Są złe i dobre tego strony, ale faktem jest, że nasze banki są stosunkowo niewielkie względem naszej gospodarki. Łączna suma bilansowa to 88% PKB. To mniej więcej tyle co w USA.

 

Tylko, że w USA są jeszcze inne instytucje finansowe, które stanowią 300% PKB. W Europie system bankowy to mniej więcej 350% PKB. No więc tam ogon rzeczywiście macha psem, a u nas nie. I to jest podstawowa różnica i wielka rzecz, abyśmy tego nigdy nie stracili – stwierdził. Czytaj więcej…

Belka w dobie kryzysu RPP przyszło działać w nietypowych warunkach

 

W dobie kryzysu finansowego Radzie Polityki Pieniężnej przyszło realizować politykę pieniężną w zupełnie odmiennej sytuacji – instytucje finansowe na całym świecie otrzymywały bowiem od swoich banków centralnych olbrzymie ilości gotówki – mówił prezes NBP Marek Belka.

 

Podczas swojego wystąpienia szef NBP odniósł się do kryzysu, który rozpoczął się jeszcze w 2007 r. Jak mówił, prezentując sprawozdanie z działalności banku w 2014 r., aby sobie z nim poradzić, największe banki centralne podjęły się bezprecedensowych działań, które są obecnie krytykowane. Polegały one bowiem na drukowaniu pieniądza.

 

Dodał, że pojawiła się wtedy „naturalna skłonność”, aby te pieniądze gdzieś inwestować, aby przynosiły one zyski. „Pojawiło się niebezpieczeństwo gwałtownych przepływów, czyli przypływów i odpływów kapitałów do krajów niedotkniętych bezpośrednio wielkim kryzysem finansowym. Można więc powiedzieć, że ryzykiem obciążono gospodarki tzw. krajów wschodzących” – mówił, dodając, że do takich krajów zaliczana jest m.in. Polska.

 

– Niebezpieczeństwo polegało na tym, że mogliśmy mieć do czynienia z nagłym umocnieniem złotego, a potem mogło nastąpić nagłe osłabienie. Ta nadpłynność banków i instytucji finansowych także zaowocowała zwiększeniem wahań cen surowców, zarówno energetycznych jak i żywnościowych. To nas akurat dotyka, co szczególnie widać we wskaźniku CPI. To stworzyło dla nas bardzo trudne, nietypowe warunki prowadzenia polityki pieniężnej – powiedział.

 

Polityka stóp procentowych była bardzo udana

 

Bardzo udana – taka była zdaniem prezesa NBP Marka Belki prowadzona w ostatnich latach przez RPP polityka stóp procentowych.

 

Belka przedstawił w środę Sejmowi sprawozdanie z działalności NBP za zeszły rok. Przypomniał, że Polska była jednym z nielicznych wyżej rozwiniętych krajów w świecie i jedynym członkiem Unii Europejskiej, który w dobie światowego kryzysu uniknął recesji. „Słynna zielona wyspa. Wiem, że „zielona wyspa” to pojęcie, z którego się wyśmiewamy. Ja się nie wyśmiewam. To wielki sukces” – zaznaczył szef NBP, a z sali sejmowej odpowiedziały mu oklaski. Czytaj dalej…

Cel niezrealizowany, ale … 

– Nie udało nam się trafić w cel inflacyjny, inflacja nie wyniosła 2,5% plus minus 1% tylko mniej. Wprawdzie w całej kadencji RPP inflacja przeciętnie wynosiła 2%, ale rzeczywiście albo byliśmy ponad albo poniżej celu – przyznał.

 

Belka dodał, że RPP obawiała się, że jeśli za bardzo obniży stopy, to ludzie zaczną wycofywać depozyty z banków, np. do funduszy inwestycyjnych. Prezes NBP zauważył też, że dalsze cięcia prawdopodobnie i tak nie obniżyłyby kosztów obsługi długu publicznego czy zaciągania kredytów przez gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa.

– Wychodzi na to, że jestem bardzo zadowolony z polityki pieniężnej – dodał.

 

Sprzedaż polisolokat przez banki była niekiedy oszukańcza

 

„Do banków są oczywiście pretensje i to niekiedy uzasadnione. Polisolokaty. Nie tyle sama koncepcja polisolokat, ale sposób ich sprzedawania był niekiedy oszukańczy” – powiedział. Czytaj dalej…

Belka: Zostawiam złotego w dobrej formie

 

Po 2014 r. zostawiam złotego w dobrej formie i z dużym zaufaniem do niego – powiedział prezes NBP Marek Belka podczas swego środowego wystąpienia w Sejmie.

„Zostawiam państwu, po roku 2014, złotego w dobrej formie, inflację na poziomie – można powiedzieć – niespodziewanie niskim, zaufanie do złotego wysokie, a system bankowy taki, że naprawdę szkoda go psuć” – tak Belka, który w przyszłym roku kończy kadencję szefa NBP, zakończył swoje przemówienie.

 

Belka zaprezentował posłom sprawozdanie z działalności banku centralnego w 2014 r.

 

Bankier24

Płatności online mają być proste i szybkie

Płatności online mają być proste i szybkie

Jak wynika z najnowszego badania firmy ACI Worldwide, klienci brytyjskich banków domagają się szybkich i łatwych w obsłudze płatności online. Prawie połowa z badanych zadeklarowała, że obietnica ulepszenia elektronicznego systemu płatniczego przekonałaby ich do zmiany banku.

 

Badanie zostało wykonane na próbie 2 tys. klientów banków a głównym tematem były płatności mobilne. Oczekiwania konsumentów dotyczą głównie czasu w jakim przelane środki trafiają na właściwe konto.

 

41% ankietowanych życzyłoby sobie, żeby odbywało się to maksymalnie w ciągu pięciu minut. 45% chętnie zmieniłoby bank gdyby inny zaoferował im możliwość efektywniejszego przelewania środków. 60% konsumentów opowiedziało się dodatkowo za przyspieszeniem transakcji na rachunkach kart kredytowych, natomiast 66% życzyłoby sobie ułatwień w przypadku przelewów na rachunkach osobistych.

 

Oprócz spraw związanych z przelewami online badanie wzięło również pod lupę płatności związane z używaniem bankomatów i kart kredytowych. Pierwsze z nich jako bardzo irytującą rzecz wskazało 55%, natomiast drugą 52%.

 

W 2008 roku na wyspach uruchomiono usługę o nazwie Faster Payments Service, która znacznie skraca czas oczekiwania na wykonanie przelewu, ale póki co objętych jest nią zaledwie 11 banków i liczba ta w najbliższym czasie nie powinna ulec zmianie. Przelewy nadawane w systemie Faster Payments są realizowane w czasie maksymalnie kilku godzin.

 

autor: Filip Ficner

Alior Bank znowu kusi darmowym kontem internetowym

Alior Bank znowu kusi darmowym kontem internetowym

Alior Bank wprowadził do oferty nowy rachunek – Konto Internetowe. Rachunek ma być bezpłatny, ale tym razem bank nie daje już gwarancji niezmienności cen. Co więcej, już teraz zapowiada, że zmieni cennik pod koniec roku.

 

Alior Bank pojawił się na naszym rynku w 2008 roku. Kto śledzi jego ofertę od początku ten wie, że stabilność cen nie jest jego mocną stroną. Co bardziej złośliwi mówią nawet, że bank raczej swobodnie traktuje obietnice składane klientom. Oferta zmienia się co kilka, kilkanaście miesięcy i nie są to zmiany kosmetyczne. Ostatni kontrowersyjny przykład to wprowadzenie standardowych opłat do „rachunków technicznych”, które zakładano klientom opłacającym rachunki w oddziałach. Z dnia na dzień „ubrano” ich płatne konta osobiste i obłożono zwykłymi prowizjami.

 

 

Klienci irytowali się na bank także ze względu na częste zmiany programów premiowych. W ramach obu marek – Alior Banku i Alior Synca – warunki moneybacków zmieniały się co kilka miesięcy. Pamiętny limit maksymalnego zwrotu za zakupy internetowe aż do 1250 zł nie przetrwał w Syncu nawet roku. Zredukowano go do kwoty 200 zł, a następnie całkiem wyłączono program bonusowy.

 

Teraz bank kusi klientów nowym bezpłatnym kontem. Nie będzie pobierał opłaty za jego prowadzenie, bez opłat będą też przelewy. I choć na dedykowanej stronie bank informuje, że bankomaty są za 0 zł, to w rzeczywistości są to tylko bankomaty sieci Euronet i PlanetCash (a także bankomaty za granicą). Karta do konta będzie bezpłatna tylko do końca roku, później bank wprowadzi opłatę warunkową. Będzie naliczał 4 zł jeśli klient nie wykona kartą transakcji bezgotówkowych na 100 zł. Dodatkowy atut rachunku to bezpłatne przelewy zagraniczne do krajów UE.

 

Na tę chwilę warunki prezentują się atrakcyjnie. Zwłaszcza, że bezwarunkowo bezpłatne konta można dziś policzyć na palcach jednej ręki. Pytanie jednak co dalej. Niewykluczone, że cennik w obecnym kształcie nie przetrwa nawet roku. A wprowadzenie nawet kilkuzłotowej opłaty do bezpłatnego konta, to dla Alior Banku żaden problem. Wystarczy przytoczyć świeży przykład bezpłatnego Prostego Konta Osobistego przejętego Meritum Banku. Bank wprowadził tam „z dnia na dzień” sztywną opłatę w wysokości 6 zł i dodatkową w wysokości 8 zł (od października), jeśli klient nie będzie korzystał z konta aktywnie. Z kolei małym firmom podniósł opłatę z 0 do 19,99 zł.

 

Na koniec I kwartału Alior Bank prowadził  1,3 mln kont osobistych, czyli o 52 tys. więcej niż rok wcześniej.  I choć przez wiele kwartałów brylował w czołówce banków najszybciej zwiększających liczbę ROR, to ostatnio na prowadzenie zaczął wysuwać się znów mBank. Niewykluczone, że bezpłatne konto to także odpowiedź na ofertę mBanku, który aktywnie promuje wśród młodych bezpłatne rachunki. Wprowadzenie nowego konta Alior zamierza wspierać intensywną kampanią reklamową.

 

w.boczon@bankier.pl

Bankowa Akcja Honorowego Krwiodawstwa we Władysławowie i Rowach

Bankowa Akcja Honorowego Krwiodawstwa we Władysławowie i Rowach

W piątek i sobotę – 17 i 18 lipca, w nadmorskich miejscowościach odbywać się będzie Bankowa Akcja Honorowego Krwiodawstwa (BAHK). Organizatorem akcji pod hasłem „Moja krew, Twoje życie” jest Fundacja PKO Banku Polskiego, a partnerem – Narodowe Centrum Krwi. 

Zbiórki krwi, w ramach Bankowej Akcji Honorowego Krwiodawstwa, prowadzone będą:

 

● 17 lipca – we Władysławowie, przy tzw. Estradzie Miejskiej za Urzędem Miejskim, na ulicy Józefa Hallera 19,

● 18 lipca – w Rowach, przy Muszli Koncertowej na ulicy Słonecznej.

 

Do BAHK może przystąpić każdy! Akcje we Władysławowie i w Rowach otwierają drugą edycję tegorocznej BAHK, która trwać będzie cały lipiec, sierpień i wrzesień. W następnej kolejności BAHK dotrze do innych miastm.in. Opola, Olszyna, Warszawy, Torunia, Zakopanego. Ale w ramach BAHK krew można oddawać w dowolnym miejscu i terminie – w Regionalnych Centrach Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa na terenie całego kraju. Wystarczy zgłosić się do najbliższego punktu krwiodawstwa wraz z certyfikatem wcześniej pobranym ze strony Fundacji PKO Banku Polskiego (www.fundacjapkobp.pl), po oddaniu krwi poprosić o jego podstemplowanie, a następnie przesłać go na adres Fundacji (mail: fundacja@pkobp.pl lub tradycyjną pocztą: Fundacja PKO Banku Polskiego, ul. Puławska 15, 02-515 Warszawa).

 

Dla osób, które podczas tegorocznej akcji trzykrotnie oddadzą krew, w tym co najmniej raz w czasie organizowanej z BAHK zbiórki, Fundacja PKO Banku Polskiego przygotowała nagrody niespodzianki. Krew, w ramach tej edycji BAHK można oddawać do 31 stycznia 2016 roku.

Zbiórki krwi Bankowej Akcji Honorowego Krwiodawstwa, prowadzone są od 2009 roku. Dotychczas przyłączyło się do niej już ponad 8,3 tys. osób. Dzięki temu udało się zebrać i przekazać potrzebującym ponad 3,7 tys. litrów krwi. Fundacja PKO Banku Polskiego zachęca do udziału w tegorocznej akcji.

 

Źródło: PKO Bank Polski

Wyniki ANG SDK po sześciu miesiącach 2015

Wyniki ANG SDK po sześciu miesiącach 2015

Przez pierwsze sześć miesięcy 2015 roku ANG Spółdzielnia Doradców Kredytowych sprzedała kredyty hipoteczne warte ponad 600 mln zł.

Przez cały ub. rok spółdzielnia sprzedała kredyty detaliczne o wartości 1 mld zł. Natomiast na ten rok ANG SDK planuje sprzedaż na poziomie 1,45 mld zł. Wynik finansowy netto ma wynieść 400 tys. zł. – Wynik finansowy netto nie jest naszym najważniejszym celem ekonomicznym i jest to specyfika modelu spółdzielni, w której ewentualny zysk jest alokowany w bieżące wynagrodzenia członków spółdzielni oraz benefity niefinansowe dla jej członków. Ważnym dla nas celem biznesowym na ten rok jest przekroczenie 30 mln zł przychodów i wzrost liczby członków naszej Społeczności do 580 –wyjaśnia Artur Nowak-Gocławski z Zarządu ANG SDK.
ANG Spółdzielnia Doradców Kredytowych to profesjonalna organizacja doradztwa finansowego, która posiada oddziały na terenie całej Polski. Z organizacją współpracuje 170 spółdzielców i ponad 500 doradców. Partnerami biznesowymi Spółdzielni ANG są wszystkie najważniejsze instytucje finansowe w kraju. Spółdzielnia ANG jest organizacją, która dokłada wszelkich starań, aby być firmą odpowiedzialną społecznie i rozwija się zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju.

Tak klienci PKO BP korzystają z BLIKA. Podobnie jest w innych bankach?

Tak klienci PKO BP korzystają z BLIKA. Podobnie jest w innych bankach?

System płatności mobilnych BLIK działa od lutego. Na razie jednak Polski Standard Płatności nie dzieli się szczegółowymi statystykami na temat transakcji wykonywanych BLIKiem. Wiemy natomiast, jak z płatności korzystają klienci największego banku w Polsce – PKO BP.

 

BLIK powstał na bazie systemu płatności IKO opracowanych przez PKO Bank Polski. Obecnie z BLIKA oprócz klientów PKO BP korzystają też klienci BZ WBK, Banku Millennium, Alior Banku, mBanku, ING Banku Śląskiego i Orange Finanse. Za pomocą systemu można płacić w sklepach oznaczonych logo BLIK, wypłacać gotówkę z bankomatów, przesyłać sobie czeki czy płacić w sklepach internetowych.

 

 

I choć od startu usługi minęło już kilka dobrych miesięcy, to PSP nie chce się pochwalić statystykami korzystania z systemu płatności. Wiadomo jedynie, że BLIKa pobrano i zainstalowano na telefonach 700 tys. razy. Przy czym w tej liczbie znajdują się także instalacje dokonane „przypadkowo”. System jest bowiem zintegrowany z aplikacjami mobilnymi banków. Ktoś kto instalował aplikację mobilną banku, zainstalował też automatycznie BLIKA.

 

Ankietę z prośbą o podanie statystyk wysłałem nie tylko do PSP, ale także do banków członkowskich. W ankiecie prosiłem o podanie informacji o liczbie transakcji wykonanych w drugim kwartale. Odpowiedział tylko PKO Bank Polski. Ogółem w tym banku w miesiącach kwiecień-czerwiec za pomocą BLIKa wykonano 735 567 transakcji, z czego w sklepach naziemnych 12 640. W sklepach internetowych zapłacono 84 397 razy, a z bankomatów pobierano w tym okresie środki 198 346 razy. Pozostałe operacje wykonane aplikacją to przelewy p2p oraz zwykłe przelewy na numer rachunku bankowego. PKO BP nie podał natomiast, ilu ma aktywnych użytkowników BLIKa.

 

Są to informacje pochodzące tylko z jednego banku, ale za to z banku, którym IKO działa już od dwóch lat. Można zatem podejrzewać, że klienci w pozostałych bankach PSP korzystają z BLIKA mniej więcej w podobny sposób. Przeważają wypłaty z bankomatów i płatności w internecie. Płatności mobilne w sklepach naziemnych w przypadku PKO BP to raptem 12 tys. na kwartał, czyli średnio 4,2 tys. miesięcznie. Biorąc pod uwagę skalę banku można oczekiwać, że w pozostałych bankach ta liczba może być znacznie niższa. Oczywiście powyższe wnioski należy traktować jedynie poglądowo.

 

Popularność BLIKA wzrośnie na pewno wówczas, gdy kod będzie można wysyłać zbliżeniowo za pomocą NFC. Nad takim rozwiązaniem pracuje już spółka PSP. Wówczas płatność będzie więc podobna do zwykłej płatności zbliżeniowej telefonem – wystarczy przysunąć aparat do czytnika POS.

 

Nie milknie jednak dyskusja na temat tego, czy klienci przekonają się do płatności telefonem. Kilka dni temu publikowaliśmy na łamach PRNews.pl statystyki „mobilnej Biedronki”. Po wdrożeniu akceptacji kart płatniczych w tej sieci sklepów, popularność płatności mobilnych drastycznie spadła.  W drugim kwartale było to średnio 8,3 tys. transakcji miesięcznie, podczas gdy w miesiącach poprzedzających wdrożenie kart liczba transakcji przekraczała 60 tys. miesięcznie.

 

w.boczon@bankier.pl

 

autor: Wojciech Boczoń